wtorek, 31 marca 2015

#ColdBlood TAG

Bardzo rzadko biorę udział w blogowych zabawach, jednak tej nie mogłam się oprzeć z dwóch powodów. Po pierwsze, rzecz się tyczy mojego ulubionego gatunku literackiego, czyli thrillerów. Po drugie, nominacja pochodzi od Książkówki, którą cenię, lubię i z której zdaniem się liczę. Więc nie miałam wyjścia ( no i trochę się bałam:))
Ja osobiście nikogo nominować nie będę, kto zechce, ten się do zabawy przyłączy:)

A oto moje odpowiedzi:

1. Jaki tytuł nosiła pierwsza książka, którą przeczytałaś / łeś z autentycznym przerażeniem?
Zacznę od tego, że bardzo trudno mnie przerazić książką. Zawsze tak było. Lubiłam czytać horrory, jednak w większości byłam bardziej ubawiona niż przerażona. Zoombie, wampiry, duchy, te wszystkie twory nie są w stanie mnie naprawdę przerazić. Pierwszą książką, która mnie naprawdę przestraszyła, był "Głód" Mastertona. To pierwsza książka dotycząca zagłady, jaką przeczytałam. Byłam nastolatką, gdy ją czytałam i wizja roztoczona przez autora przeraziła mnie nie na żarty:)


2.  Najlepszy thriller jaki przeczytałaś / łeś w minionym roku?
 W ubiegłym roku przeczytałam kilka całkiem dobrych thrillerów, jednak najbardziej zapadł mi w pamięci "Kamuflaż" Ewy Ostrowskiej. Rewelacyjny klimat, świetne portrety psychologiczne i temat dotyczący zaginionych dzieci. Książka jest fantastyczna i polecam ją każdemu wielbicielowi tego gatunku.

3.  Książka z czarną okładką, która mroziła ci krew w żyłach, kiedy ją czytałaś/łeś ?
 Okładka tej książki nie do końca jest czarna, ale jest to książka, która naprawdę mi zmroziła krew w żyłach:) I jest to jedyny zbiór opowiadań, jaki mi się podoba ( nie lubię krótkich form). Może dlatego, że nie dość, że są przerażające, to wszystkie się ze sobą łączą. Polecam fanom makabry.

4.  Ulubiony bohater thrillera. Z jakiej książki, dlaczego go lubisz? Uzasadnij.
 Chyba nie mam takiego bohatera akurat w thrillerach. Moim ulubionym bohaterem jest John Coffey, bohater "Zielonej mili" Stephena Kinga. Jest to osobnik, który wrył się w moją duszę i pozostał w niej za zawsze. Po ekranizacji przybrał konkretną twarz. Chyba nikomu nie muszę tłumaczyć dlaczego:)

5. Czytając książkę musisz mieć dopasowany soundtrack? Czy w ogóle słuchasz muzyki podczas czytania? Jeśli tak to jakiej?
 Nigdy nie słucham muzyki w trakcie czytania, bo to mnie rozprasza. Może sobie być głośno, może grać telewizor, umiem się wyłączyć i tego nie słyszeć. Przy muzyce mi to nie wychodzi, po jakimś czasie łapię się na tym, że zamiast czytać - śpiewam:)
6.  Thriller lub horror, który zmroził ci krew w żyłach i długo nie mogłaś o nim zapomnieć.
 Wspomniane już wcześniej "Igły i grzechy" Johna Eversona. "To"i "Dolores Claiborne" Stephena Kinga. "Sukkub" Edwarda Lee i wiele innych. Lista byłaby długa:)
7.  Z jakim bohaterem książkowym nie chciałabyś zadzierać?
 Tak szczerze mówiąc, to żaden konkretny bohater nie przychodzi mi do głowy. Najbardziej przerażają mnie psychole, więc może Hannibal Lecter?

8.  Ulubiony thriller, który został zekranizowany?
 Z reguły staram się nie oglądać ekranizacji, bo zbyt mnie rozczarowują. Jednak na pewno zaliczyłabym tu "Milczenie owiec" , "Misery" i "Dolores Claiborne"

9. Książka, która zmotywowała cię do zrobienia/ nauczenia się czegoś nowego w życiu?
 Na pewno wśród thrillerów nie ma takich książek, które oprócz ostrożności w zawieraniu znajomości, uczyłyby czegoś wartościowego. Są jednak książki, które sprawiają, że po ich przeczytaniu spoglądam na moje dzieci, mojego męża, na mój dom i bardzo mocno odczuwam, jakie mam szczęście. Książki o obozach śmierci, o walce z chorobą czy innych nieszczęściach.
10.  Jakiego autora chciałabyś poznać osobiście i może nawiązać znajomość?
 Jak znam siebie, to towarzystwo znanego pisarza wprawiłoby mnie w nie lada konsternację i nie wykrztusiłabym słowa:) Tak, tak, wbrew pozorom jestem bardzo nieśmiała:) Oczywiście chciałabym poznać Kinga, co pewnie nikogo nie zdziwiło:)

I to by było na tyle:) Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam do sięgnięcia po jakąś wymienioną powyżej książkę:)

niedziela, 29 marca 2015

"Opowieść niewiernej" - Magdalena Witkiewicz

"Jakie to dziwne, że gdy człowiek jest szczęśliwy, często nawet o tym nie wie. Nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero później, żyjąc wspomnieniami, zauważa, że to, co go wtedy spotkało, to było właśnie szczęście."
Wydawnictwo: Świat Książki
    Rok wyd:2014
  Stron:224
Kraj:Polska
Opisałam również: "Zamek z piasku"

Każda z nas, kobiet, marzy o miłości pięknej, wielkiej i trwającej w niezmiennym stanie na wieki. I każda z nas wie, że takiej miłości nie ma. Zmieniamy się my, zmienia się partner, zmieniają się okoliczności i wymagania. Wszystko się zmienia, więc i miłość ulega przemianie. Kochające się związki przetrwają zmiany, natomiast związki, które powstały w wyniku błędnej oceny uczuć przynajmniej jednego z partnerów, przeważnie kończą się źle.
Z Ewą, bohaterką tej opowieści łączy mnie wiele, począwszy od daty ślubu, skończywszy na zakończeniu związku. I chociaż to nie ja byłam osobą zdradzającą, to bardzo wiele elementów tego związku wyglądało podobnie. Czy miałam duże wymagania? Raczej nie. Chciałam, podobnie jak Ewa, czuć się kochana nawet kilka lat po ślubie. Uważam, że to coś oczywistego w małżeństwie.
Ewa czuje się coraz bardziej zaniedbana. Przepracowany mąż, w wolnym czasie zalegający przed telewizorem lub ślęczący nad papierami, nie ma czasu ani ochoty, by poświęcić jej odrobinę czasu. Przestał się starać, uważając za oczywistość to, że Ewa jest i że powinna robić wszystko, by ułatwić mu codzienną egzystencję. Maciek jest przedstawiony jako bardzo nieprzyjemny typ. To facet, który traktuje żonę dobrze tylko wtedy, gdy przesadzi w kłótni lub chce coś od niej uzyskać. Wszystko ma być tak, jak on chce. W życiu bym nie wytrzymała z takim człowiekiem. To, jak ją dołuje, poniża, lekceważy, odmawia jakiejkolwiek czułości. I w dodatku nie chce dzieci. Nic dziwnego, że Ewa przeżywa kryzys, zwłaszcza po poronieniu. Ewa szuka pocieszenia w wymianie maili z przyjacielem, który kochał ją od zawsze. Wkrótce szuka pocieszenia także w ramionach kochanka. Zagubiła się. Nie znalazła w sobie siły na samotne życie. Czy ją usprawiedliwiam? Nie, ale też i nie krytykuję. Ja zrobiłabym zupełnie inaczej, lecz przecież każdy ma inny charakter, inaczej odczuwa i musi przejść swoją drogę do zrozumienia po swojemu.

Historia opowiedziana w książce jest historią wielu kobiet, bo chyba niewiele kobiet ustrzegło się przed sporymi rozczarowaniami swoim związkiem i zachowaniem partnera. Wszystko jednak ma dwie strony i chętnie spojrzałabym na całą sprawę również oczami Maćka. Chociaż nie podobało mi się jego zachowanie także przed ślubem, to przecież starał się o nią bardzo, chciał z nią spędzić życie. Dlaczego aż tak źle ją traktował, gdy już była jego? Maciek nie był złym człowiekiem, był tylko strasznym egoistą, zwykłym "dupkiem". Czasami czytając jego odzywki, nóż mi się w kieszeni otwierał. Ewa za to jawi mi się jako kobieta zbyt powolna woli męża, mało stanowcza, nie walcząca o siebie i swoje stanowisko w domu. Usługując mężowi od początku związku, starając się uprzedzić jego życzenia, sprawiła, że uważał to za coś oczywistego. Nie miał powodu o nic się starać, bo wszystko miał podane na tacy. Ewa nie była szczęśliwa, lecz nie potrafiła się uwolnić i zawsze trzymała w zanadrzu jakiegoś mężczyznę, na pocieszenie.

"Opowieść niewiernej" to opowieść o trudach małżeńskiego życia, codziennych rozczarowaniach, trudnych wyborach i życiowych pomyłkach. Powieść typowo kobieca, opowiedziana tylko i wyłącznie przez kobietę, jednostronna, nieobiektywna. Książka, którą przyszłe panny młode powinny przeczytać ku przestrodze, jak nie stać się popychadłem we własnym domu. Oraz po to, by dobrze przyjrzeć się zachowaniu przyszłego małżonka jeszcze przed ślubem. Nie ma co się łudzić. Jeśli przed ślubem nie jest kolorowo, to po ślubie na pewno tak się nie stanie:)

Przeczytanie tej książki zajęło mi dwie godziny. Dwie godziny, przez które nie istniałam dla świata, mąż mi podawał kawę a dzieci ciasteczka. Oczywiście nie ten mąż z początku mojej opinii:) Książkę czyta się bardzo szybko, bo historia Ewy wciąga dzięki swej realności. Uważam tą krótką opowieść za bardzo dobrą książkę, z której można wynieść jakąś naukę, przy której trzeba się zatrzymać, zastanowić, odnieść do siebie. Nie jest to książka, którą mogą zrozumieć mężczyźni. Oni będą oburzeni pretensjami Ewy. Nie na próżno się mówi, że jesteśmy z innych planet:)

W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne
Polacy nie gęsi...

sobota, 28 marca 2015

"Dobrzy ludzie" - Marcus Sakey

"- Nie ruszać się, kurwa! - smagnął napadniętych ostrym głosem. - Kto się ruszy, kula w łeb!"
Tytuł oryginału: Good People.
Wydawnictwo: Sonia Draga
    Rok wyd:2010
Stron:323
Kraj:Stany Zjednoczone
Tom i Anna są dobrym małżeństwem. Oboje pracują, mają swój dom, kochają się. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka, jednak to marzenie nie chce się spełnić. Próby in vitro kończą się niepowodzeniem a na następną kurację ich już nie stać. I tak zadłużyli się ogromnie na poprzednie próby. Teraz znajdują się w miejscu, w którym muszą zdecydować, czy próbować dalej, czy się poddać. I nagle wszystko się zmienia.
Tom i Anna zajmują górę swojego domu, natomiast dolne mieszkanie wynajmują pewnemu mężczyźnie. Nic o nim nie wiedzą, facet jest nieprzyjemny, burkliwy, nie pracuje a jednak stać go na wynajmowanie u nich mieszkania. Pewnej nocy Toma budzi smród. Coś się pali. Jak się okazuje, dym wydobywa się spod mieszkania ich lokatora, który nie reaguje na walenie w drzwi. Wchodzą, lokalizują miejsce pożaru, którym jest kuchenka, gaszą ogień mąką i obchodzą całe mieszkanie. Lokatora znajdują w sypialni. Martwego. W jego kuchni znajdują za to masę pieniędzy. W workach z mąką i cukrem leżą tysiące dolarów. Szok, to zdecydowanie za mało, by oddać ich uczucia. Oprócz przerażenia, zdumienia i wstrząsu, zaczynają uświadamiać sobie, jak ogromną sumę pieniędzy znaleźli. Faceta nikt nie odwiedzał, nie mają informacji o jakiejkolwiek jego rodzinie. Pokusa jest ogromna i niestety nie mogą się jej oprzeć. Decyzja o zatrzymaniu pieniędzy zaważy na całym ich życiu.

Pieniądze pochodzą z napadu na pewnego gwiazdora, który zakończył się tragicznie. Zginął jeden z ochroniarzy oraz młodszy brat jednego z bandytów. Napadu dokonywali we czwórkę. To miał być prosty skok, wchodzą, biorą kasę i wychodzą. Jednak nic nie idzie po ich myśli, gdyż trafiają akurat na moment, kiedy gwiazda przeprowadza transakcję zakupu dużej ilości narkotyków. Zgarniają 400 tysięcy oraz towar dilera. Jeden z bandytów postanowił się skusić na całą kwotę i zabijając najmłodszego wspólnika ucieka z całą forsą. Jak się pewnie domyślacie, to on był właśnie lokatorem Toma i Anny.

Handlarz narkotyków szuka swojego towaru, Jack szuka mordercy swojego brata oraz swojej forsy. Policja czuje ciśnienie w związku z nierozwiązaną sprawą napadu na gwiazdę. Wkrótce wszyscy oni skupią się na naszym przemiłym małżeństwie, zamieniając ich życie w piekło.

Książka jest bardzo dobrym thrillerem. Czytaniu towarzyszy ciągłe napięcie, akcja jest równa i wciągająca a śledzenie perypetii Toma i Anny dostarcza niezłej rozrywki. Nie brakuje dość mocnych scen i brutalności, ale głównie jest to książka zmuszająca do przemyśleń. Czy warto łamać swoje zasady, by spełnić marzenia? Jak daleko można się posunąć, by pozostać nadal tym samym człowiekiem? Czy chęć lepszego życia zakrawa na chciwość? Każdy nasz uczynek pociąga za sobą jakąś zmianę. Anna chciała tylko spłacić długi i mieć pieniądze na leczenie bezpłodności. Była dobrym człowiekiem. Zatrzymanie pieniędzy sprawiło, że musiała się posunąć do czynów, o które nigdy by się nie posądziła. Poza tym strata, jakiej w wyniku tego doznała, znacznie przewyższyła ewentualne zyski. Tom również musiał się zmienić. Ten spokojny z natury mężczyzna, dość uległy, racjonalnie myślący, nagle zmuszony jest walczyć o życie swoje i ukochanej żony. Musi kłamać, uciekać, kombinować. Musi wykiwać dilera, mordercę i policjanta. Jak to zmieni jego podejście do życia? A Jack? Czy ta forsa, za którą zginął jego brat, była tego warta? Dokąd zaprowadzi go chciwość i żądza zemsty? W tej książce nawet policjant okazał się chciwy. Nie na pieniądze, lecz na rozgłos, jaki zyskałby dzięki złapaniu ludzi powiązanych z napadem na gwiazdę.

Jeżeli masz ochotę poznać cienką granicę pomiędzy uczciwością a pazernością, pomiędzy poczuciem obowiązku a marzeniami o chwale, pomiędzy zemstą a bezwzględną brutalnością, to zapraszam do lektury. Książka jest bardzo dynamiczna, dobrze napisana, bohaterowie realistyczni a akcja wciągająca. Tutaj nie ma miejsca na nudę.


W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne
Klucznik

piątek, 27 marca 2015

"Ofiary z Martebo" - Anna Jansson

" Gdyby tylko tego sobotniego wieczoru telewizja miała w ramówce jakiś ciekawy romans, Mona Jacobsson nigdy nie zostałaby oskarżona o współudział w morderstwie. Prawdopodobnie też nigdy nie zostałaby ukąszona przez żmiję."
Tytuł oryginału: Silverkronan.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
    Rok wyd:2014
 Cykl: Maria Wern (tom 4)
Stron:308
Kraj:Szwecja
Pewnej nocy Mona Jacobsson wychodzi z domu i staje się świadkiem morderstwa. Zna sprawcę i chociaż jest w szoku, postanawia mu pomóc zatuszować zbrodnię. Ofiarą jest jej mąż Wilhelm, z którym Mona nie miała łatwego życia. Kim jest dla niej sprawca, że ryzykowała wszystko, by mu pomóc?

Gotlandia. Martebo. Czas wakacji. Czas, kiedy mała wyspa na Bałtyku staje się atrakcją turystyczną a wydarzenia kulturalne przyciągają rzesze ludzi. Czas, kiedy siły policyjne zostają wzmocnione przez funkcjonariuszy na co dzień pracujących na stałym lądzie. Jednym z takich policjantów jest Maria Wern, która przyjęła tę posadę, by zapewnić rodzinie wakacje. Kiedy znajomy Wilhelma zgłasza jego zaginięcie, to właśnie Maria dostaje tę sprawę. Początkowo zaginięcie Wilhelma nie jest traktowane zbyt poważnie. Mężczyzna mógł chcieć zniknąć. Mógł się zabić. Mógł się zdarzyć wypadek. Póki nie ma ciała, nie ma zbrodni. Lecz wkrótce mali chłopcy znajdują w wodzie palec. Palec Wilhelma.

Historia opowiedziana w książce potwornie mnie nudziła. Niestety, nie mogę napisać nic innego. Kompletnie nie przypadł mi do gustu styl autorki. Było monotonnie, niemrawo, żmudnie. Spora ilość bohaterów w połączeniu  z trudnymi nazwiskami sprawiała, że ciężko było się rozeznać, kto jest kim, z kim i gdzie. Ponadto trwały akurat przeróżne wydarzenia kulturalne, w których Maria koniecznie musiała uczestniczyć. Opisy tych wydarzeń zajmują przynajmniej jedną trzecią treści książki i co najśmieszniejsze, są chyba najciekawszą częścią książki. Sporo się można dowiedzieć o historii Gotlandii, tradycji, starym prawie. Śledztwo natomiast ciągnie się niemiłosiernie. Akcja jest prawie zerowa. główna bohaterka Mona jest postacią smutną, sponiewieraną przez los i brnącą prosto w szpony Marii. Powieść jest typową przedstawicielką kryminału skandynawskiego, w którym o wiele ważniejsze od zagadki kryminalnej jest tło społeczne. I tło jest tu całkiem nieźle zarysowane, natomiast ja nie poczułam klimatu wakacji spędzanych na Gotlandii. Na plus trzeba zaliczyć nieprzewidywalność, gdyż autorce udaje się skutecznie zwodzić czytelnika co do osoby mordercy.Zmęczyłam się jednak tą książką i byłam szczęśliwa, że ma dość niewielką objętość. Po następne części przygód Marii nie będę sięgała.
Żródło

Czytamy literaturę skandynawską i islandzką
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne
Kapitan Żbik & Skandynawowie

środa, 25 marca 2015

"Pan Mercedes" - Stephen King

"Wszystkie religie kłamią. Wszystkie zasady moralne są złudzeniem. Nawet gwiazdy to miraż. Prawdą jest ciemność i jedyne, co się liczy, to złożyć oświadczenie, zanim wejdziesz w tę ciemność. Naciąć skórę świata, żeby została blizna. Ostatecznie tym jest cała historia : tkanką bliznowatą."
Tytuł oryginału: Mr.Mercedes.
Wydawnictwo: Albatros
    Rok wyd:2014
 Cykl: Bill Hodges (tom 1)
Stron:574
Kraj:Stany Zjednoczone
Opisałam również: "Christine", "Podpalaczka", "Doktor Sen", "Mroczna wieża I:Roland" , "Mroczna wieża II: Powołanie trójki" , "Mroczna wieża III: Ziemie jałowe" , "Mroczna wieża IV : Czarnoksiężnik i kryształ" , "Mroczna wieża V : Wilki z Calla" , "Mroczna Wieża VI: Pieśń Susannah" , "Przebudzenie", "Mroczna wieża VII: Mroczna wieża"

Początek jest mocny, chociaż bez krwawych szczegółów. Pewnego poranka, w tłum bezrobotnych czekających na targi pracy, wjeżdża mercedes, zabijając osiem osób i raniąc wiele więcej. Siejące śmierć auto znika równie szybko, jak się pojawiło, nie pozostawiając żadnych śladów odnośnie kierowcy. Znaleziony samochód nie kieruje policji na trop mordercy, po którym pozostała tylko na siedzeniu kierowcy maska.

Bill Hodges był jednym z policjantów prowadzących sprawę tzw. Pana Mercedesa. Niestety była to jedna z tych spraw, które nie doczekały się rozwiązania. Teraz Bill jest już na emeryturze i jego życie wygląda beznadziejnie. Mieszka sam, ma sporadyczne kontakty z dorosłą już córką, dnie spędza na fotelu przed telewizorem, rozmawiając ze spluwą. Tak, Bill myśli o śmierci. Kilka razy już prawie się odważył, jednak zawsze coś go powstrzymuje. Życie Billa zmienia się w jednej chwili. Dostaje list. List od mordercy. Bill, po wcześniejszym szoku, wbrew swoim regułom, postanawia sam znaleźć ślady prowadzące do Pana Mercedesa. Korzystając z pomocy Jeremiego, młodego sąsiada, oraz w późniejszym czasie z komputerowych porad pewnej rozchwianej emocjonalnie pani w średnim wieku, Bill tropi mordercę.

Brady Hartfield, który przez długi czas po wjechaniu w tłum rozkoszował się swoim postępkiem, czuje się znudzony. Euforia opadła. Wpada na genialny pomysł, by popchnąć starego detektywa do samobójstwa. Dzięki obserwacji zna beznadzieję życia Billa i postanawia się zabawić jego kosztem. Jednak jego pomysł przynosi niespodziewane skutki. Bill znalazł sens życia i nie podda się, póki nie wytropi Brady'ego. Nie tego Brady oczekiwał. Rozjuszony zachowaniem emeryta, Brady zaczyna popełniać błędy.

Jak potoczy się rozgrywka pomiędzy starym detektywem a psychotycznym mordercą? Czy uda się powstrzymać następną masakrę?

King mnie nie zawiódł. Chociaż wolę horrory w jego wykonaniu, to przecież thriller czy kryminał nigdy nie był Kingowi obcy. Wiele jego książek ma wątki kryminalne, co chyba wielu osobom umknęło. Fabuła "Pana Mercedesa" nie jest ani odkrywcza, ani zaskakująca. Praktycznie cały przebieg akcji można z góry przewidzieć a zaskoczą nas jedynie szczegóły. W czym więc tkwi urok tej książki? Oczywiście w kreacji bohaterów, która jest naprawdę świetna. Bohaterowie są żywi, wielowymiarowi,  mają głębię. Nawet postaci poboczne, których jest zresztą niewiele, mają wyraźnie zarysowane, oryginalne cechy charakteru.  Brady jako psychopata jest postacią interesującą, wzbudzającą jednocześnie wstręt i ciekawość. Jego psychika jest ostro pokręcona i wnikanie w jego umysł było czystą "przyjemnością". Przemiana Billa z emeryta w depresji, w pełnego nadziei człowieka czynu, ożywionego nowym zadaniem też wypada dobrze, chociaż już udział co niektórych osób w śledztwie staje się czystą fantazją. Ale to nie przeszkadza. Mało wiarygodne lecz urozmaicające akcję.

Książkę czyta się błyskawicznie. Dużo dialogów, wartka, wciągająca akcja, krótkie rozdziały sprawiają, że strony uciekają w zastraszającym tempie. Pomimo pewnej przewidywalności powieść intryguje, właśnie ze względu na bohaterów. King to świetny gawędziarz, nic dziwnego więc, że z reguły udaje mu się zaprzątnąć uwagę czytelnika na dłużej. I chociaż "Pan Mercedes" moim zdaniem pozbawiony jest tak zwanego kingowskiego klimatu, to jako fanka autora, nie czuję się zawiedziona.  Książka mnie wciągnęła, zaintrygowała i sprawiła, że przez parę godzin świetnie się bawiłam.

Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
Czytam Kinga
Wyzwanie biblioteczne

poniedziałek, 23 marca 2015

"Nigdy nie wracaj" - Lee Child

" - Byłem dobrym śledczym. Dałem mu do zrozumienia, że wiem więcej, niż wiedziałem. Nie był zbyt sprytny. Dziwi mnie nawet, że miał jakiś mózg, który można było uszkodzić."
Tytuł oryginału: Never go back.
Wydawnictwo: Albatros
 Cykl: Jack Reacher (tom 18)
    Rok wyd:2014
Stron:479
Kraj:Wielka Brytania
Opisałam również: "Uprowadzony"

Jack Reacher. Wielkolud. Samotnik. Były żandarm. Facet, który nie odczuwa potrzeby posiadania. Portfel i szczoteczka do zębów - to wszystko, co ma. I to, co na sobie. Samokrytyczny. Brutalny. Stroniący od kłopotów, które jednak zawsze same go znajdują. Ktoś, kto nie może przejść obojętnie, gdy innym dzieje się krzywda. Twardy lecz wrażliwy. Silny ale delikatny. Męski. Mój ideał bohatera książkowego:)
Tym razem Jack nie występuje solo. W dojściu sprawiedliwości pomaga mu mała, szczupła, lecz niezwykle zwinna i inteligentna major żandarmerii, obecny komendant jego byłej jednostki, Susan Turner. Zanim rozpoczęła się cała ostra jazda, Jack nigdy nie widział Susan na oczy. Jacka urzekł jej głos podczas rozmowy telefonicznej. Urzekł na tyle, że Jack postanowił odwiedzić swoją starą jednostkę i skonfrontować wyobraźnię z rzeczywistością.
Stan Wirginia nie wita Jacka serdecznie. Po przekroczeniu bram jednostki Jack zostaje oskarżony o morderstwo popełnione ponoć szesnaście lat wcześniej, przywrócony do służby i  pozwany o domniemane ojcostwo, a na domiar wszystkiego dowiaduje się, że Susan nie jest już komendantem i została oskarżona o zdradę. Jak się można spodziewać, żadna z tych wiadomości nie przypada Jackowi do gustu i mężczyzna musi znaleźć sposób, by wykaraskać z kłopotów zarówno siebie, jak i Susan.

Książki z Reacherem charakteryzują się głównie szybką, filmową akcją a ich największym atutem jest sam główny bohater. Nie inaczej jest tutaj, choć przyznaję, że miłym dodatkiem była tym razem postać kobieca. W powieści znalazłam to, czego się spodziewałam. Ucieczki, bójki, strzelaniny, zabawne dialogi, trochę romantyzmu. Dla mnie jest to świetna odskocznia od codzienności, która wciąga mnie niesamowicie i sprawia, że po książkę sięgam w każdym wolnym momencie. Lee Child pisze równo, ciekawie, pomysłowo. W jego książkach zawsze dzieje się coś fajnego, coś nowego, coś wybuchowego. Tutaj akurat mamy szansę poznać Jacka od bardziej romantycznej strony, zajrzeć w jego przeszłość, trochę lepiej go zrozumieć. Może nie jest to najlepsza, najbardziej szalona część jego przygód, ale bawiłam się doskonale obserwując, jak tym razem sobie radzi.

W 200 książek dookoła świata
Czytam opasłe tomiska
Wyzwanie biblioteczne
Grunt to okładka
Klucznik

niedziela, 22 marca 2015

"Syn" - Jo Nesbø

"Nie karzemy ludzi dlatego, że są źli, tylko dlatego, że dokonują niewłaściwych wyborów, szkodliwych dla stada. Moralność nie jest czymś wiecznym, zesłanym z nieba, to jedynie zasady korzystne dla dobra stada. A ci, którzy nie są w stanie stosować się do tych zasad, do tego określonego wzorca zachowania, nigdy nie będą tego robić, ponieważ nie mają wolnej woli. To iluzja. Podobnie jak pozostali członkowie stada, tak samo przestępcy po prostu robią to, co muszą. Należy ich więc wyeliminować, aby się nie rozmnażali i nie zatruwali stada swoimi genami odpowiedzialnymi za szkodliwe zachowania."
Tytuł oryginału: Sonnen.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
    Rok wyd:2014
Stron:432
Kraj:Norwegia

Jo Nesbo znam głównie z książek o Harrym Holu, a jedyna nie powiązana z nim książka to "Łowcy głów". Byłam ciekawa, jak też mi się będzie czytało książkę, w której nie będzie jednego z moich ulubionych bohaterów. I teraz, już po lekturze, mogę powiedzieć, że książka mnie nie zawiodła, że zupełnie nie odczułam braku Harry'ego, a Nesbo nadal jest moim mistrzem kryminału:)

Tutułowy syn, to Sonny Lofthu, trzydziestoletni mężczyzna, który od dwunastu lat przebywa w więzieniu, skazany za morderstwa. Sonny'ego otacza dziwna atmosfera. Więźniowie  szukają u niego wybaczenia i ukojenia. Strażnicy traktują go łagodnie. Pomimo ostrego regulaminu, Sonny ma nieograniczony dostęp do narkotyków. Ten spokojny, prawie  nie odzywający się ćpun wzbudza w ludziach dziwne uczucia głównie za sprawą swoich oczu i czegoś, co z nich wyziera. Chodzą także słuchy, że potrafi wyczuć czyjąś chorobę a nawet za sprawą dotyku zneutralizować ból. Jakim cudem ten spokojny mężczyzna okazał się brutalnym mordercą? Kto zaopatruje go w narkotyki i pilnuje, by Sonny był zadowolony?

Spokojne więzienne życie staje pewnego dnia na głowie. Oto bowiem bardzo grzeczny do tej pory więzień, zajmujący się na co dzień sprzątaniem, wyciąga broń i terroryzuje strażników. Nie ma szans na ucieczkę, więc czemu to robi? Sprawa wyjaśnia się dosyć szybko, gdy strażnicy odkrywają brak więźnia w jednej z cel. Sonny zniknął a niektórych ludzi ogarnia panika.
Wkrótce panika ogarnia coraz szersze grono ludzi, bowiem trup zaczyna się gęsto ścielić, a Sonny pozostaje nieuchwytny.

Simon Kefas to policjant w wieku przedemerytalnym, który dostaje sprawę śmierci więziennego kapelana. Początkowo wygląda na to, że ksiądz popełnił samobójstwo, jednak Simon uważa, że ktoś mu pomógł w skoku do rzeki. Śledząc kroki księdza poprzedzające jego śmierć, Simon trafia na ślad prowadzący do celi Sonny'ego. Nagłe zniknięcie więźnia oraz następujące później wypadki sprawiają, że Simon pragnie odnaleźć syna swojego najlepszego przyjaciela. 


Postać Sonny'ego jest złożona. Z jednej strony mamy mężczyznę pokonanego, który załamany samobójczą śmiercią uwielbianego ojca, stacza się na samo dno zostając ćpunem, który sprzedaje swoją wolność dla działki. Jednocześnie jest on tajemniczym człowiekiem, małomównym, roztaczającym wokół siebie dziwną aurę, sprawiającą, że chcesz mu powiedzieć wszystko, wyspowiadać się, doznać oczyszczenia. Ale jest też mężczyzną zwinnym, silnym i bardzo inteligentnym, zdolnym do zadawania strasznej śmierci, żądnym zemsty, lecz mimo to w głębi duszy dobrym. Bardzo mi się podobała kreacja tego bohatera, w którym jest wiele sprzeczności.


W książce znajduje się wszystko to, co zapewnia świetną rozrywkę . Szybkie tempo akcji nie pozwala się od książki oderwać, zawiła intryga i wielowątkowość uruchamiają trybiki w naszym mózgu, ciekawe postaci zachęcają do śledzenia ich losów. Wątek miłosny, nienachalny i delikatny, łagodzi nieco fabułę, która całościowo jest brutalna. "Syn" to opowieść o poszukiwaniu odpowiedzi, zdradzie, korupcji, walce ze słabościami, zemście i mylnych wrażeniach.

czwartek, 19 marca 2015

"Zbyt wielkie serce" - Ewa Zaleska

"Otwarte oczy nie wyrażały zdziwienia, na co był przygotowany, ale przestrach. Tak, jakby kobieta lękała się tego, co miał za chwilę zrobić. Podszedł do stołu i przyjrzał się zwłokom."
Wydawnictwo: Sonia Draga
    Rok wyd:2014
  Stron:310
Kraj: Polska
"Zbyt wielkie serce" to chyba pierwszy kryminał, w którym spotkałam się z tym, że ważniejsze od wykrycia mordercy stało się poznanie tajemnic denatki.
Książka opowiada historię kilku powiązanych ze sobą osób, które z czasem odkrywają swoje prawdziwe oblicze. I chociaż cała sprawa kręci się wokół Anny, która nagle zmarła w szpitalnej palarni, to jej śmierć posłużyła tutaj bardziej jako zwierciadło dla osób z jej bliskiego otoczenia.
Przede wszystkim poznajemy Grzegorza, męża Anny, mężczyznę bezgranicznie zakochanego w swojej żonie. Dzięki jego wspomnieniom poznajemy historię ich związku. Poznajemy także córkę Grzegorza z pierwszego małżeństwa, jego byłą żonę, rodziców a także byłego męża Anny. Jako że Anna pracowała jako psycholog, poznajemy również kilkoro jej pacjentów. No i oczywiście patologa, Jacka, który tak bardzo zainteresował się okolicznościami śmierci tej pięknej kobiety, że na własną rękę rozpoczął śledztwo na terenie szpitala.
Próba dojścia do tego, co spotkało Annę, obnaża przed nami nieciekawe relacje panujące w gronie rodziny, o których Grzegorz nie miał pojęcia. Okazuje się także, że jego idealna żona nie była jednak taka idealna.
Podejrzanych o złe zamiary wobec Anny jest całkiem sporo. Mamy Małgosię, córkę Grzegorza, która nie może się pogodzić z rozwodem rodziców a nową żonę ojca traktuje jak rywalkę. Jej uczucia poznajemy dzięki prowadzonemu przez nastolatkę pamiętnikowi. Mamy byłego męża, który do tej pory obserwował życie Anny, nie mogąc się pogodzić z jej utratą. Mamy brata Anny, Franka, faceta, któremu najlepiej wychodzi żerowanie na siostrze.Mamy Monikę, byłą żonę Grzegorza, która w jakiś sposób jest powiązana finansowo z Anną. Jest też i mały chłopiec, którego można spotkać przy grobie Anny. Dla lepszego efektu autorka umożliwiła nam poznanie psychiki pewnej osoby, jej traumatycznych przeżyć i szokujących wyznań. Nie wiemy, który to z bohaterów. Moje podejrzenia zaczęły zakrawać na paranoję:) A najfajniejsze jest to, że.... a nie, tego nie mogę napisać:)

Książka ma bardzo fajną konstrukcję, wszystkie szczegóły są przemyślane i potrzebne, a najlepsza jest aura tajemniczości i niedopowiedzeń, która sprawia, że książka, pomimo dość powolnego rozwoju akcji, wciąga dość mocno. Lekkie pióro, naturalne dialogi, ciekawe postaci i przede wszystkim oryginalna fabuła sprawiają, że książka jest nietypowa i zapada w pamięć na dłużej. Poza tym nie jest to tylko historia pewnej tajemniczej śmierci, lecz także historia miłości, zazdrości, nienawiści, dobroci i ludzkich dramatów. Książka ma drugie dno i rozwiązanie, które nie każdego zadowoli. Dla mnie był to świetny kryminał, bardziej nawet podchodzący pod thriller psychologiczny.

Polacy nie gęsi...
Kapitan Żbik & Skandynawowie
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Klucznik 

poniedziałek, 16 marca 2015

"Turkusowe szale" - Remigiusz Mróz

"-Nic dobrego nas tu nie czeka, chłopie - powiedział Merowski, po czym opróżnił piąty kieliszek z rzędu. Czuł, że to dopiero rozgrzewka, a noc będzie długa. - Gwarantuję ci, że będzie tak, jak w Lyon-Bron. Francuzy szkoliły nas, szkoliły, a w bitwę wypuścić nie chciały. Tak i tutaj, zobaczymy niemiecki samolot jak świnia niebo."
Wydawnictwo: Bellona
    Rok wyd:2014
  Stron:524
Kraj: Polska
Dawno, dawno temu był czas, kiedy zaczytywałam się w książkach wojennych. Przerobiłam chyba wszystko co było w tamtejszej bibliotece a dotyczyło II wojny światowej. Aż w końcu mi przeszło. Teraz od czasu do czasu wpadnie mi w ręce jakaś książka o tematyce wojennej, jednak z reguły są to książki poważne, wzbudzające gniew i zadumę. Do "Turkusowych szali" podchodziłam z lekką dozą niepewności. Co prawda recenzji na temat książki jest bardzo dużo i są raczej pozytywne, jednak zastanawiałam się czy książka o lotnikach mnie wciągnie. Wciągnęła,a jakże, lecz muszę się przyznać, że o wiele bardziej podobało mi się czytanie o akcji dziejącej się na ziemi niż pod niebem.
O czym książka jest, każdy pewnie wie. Dywizjon 307, zwany Lwowskimi Puchaczami. Polscy lotnicy ogarnięci zgorzknieniem i niemocą uczestniczenia w lotach bojowych. Gorsze maszyny. Bariera językowa. Marazm. I dwóch narwańców, którzy swoimi wyskokami urozmaicają nudne życie w bazie lotniczej.
Feliks Essker zwany Lucky i Leon Merowski, przez "herbaciarzy" nazywany Merowingiem. Para, która wykończy każdego brytyjskiego dowódcę. Najlepsi przyjaciele. Świetny pilot i jego nawigator. Osoby z charyzmą, odwagą i patriotyzmem wzbudzający podziw lub zazdrość innych pilotów. Ludzie, którzy chcą walczyć za ojczyznę, mężczyźni, którzy czują się pomijani, gorzej traktowani, odsunięci na margines w momencie,  kiedy mogliby strącać wrogie samoloty. Pozostaje im tylko picie, rozruby i ciągłe utarczki z przełożonymi, co nie poprawia wizerunku Polaków w oczach angielskiej obsady lotniska. W końcu jednak nadchodzi ich czas i obaj pokażą na co ich stać.

W książce występuje dość spora liczba bohaterów, Polaków, jak i Anglików, co początkowo stwarzało mi problemy z ogarnięciem kto jest kim. Każdy z bohaterów ma cechy wyróżniające go z tłumu, dlatego też po jakimś czasie w końcu udało mi się ich odróżniać:) Kilku polubiłam, kilku mnie wkurzało, paru wzbudzało podejrzenia. Książka jest tworem sensacyjnym, więc musiał się takowy wątek znaleźć. Tutaj dotyczy to poszukiwań zdrajcy, szpiega, który uszkadza maszyny powodując śmierć lotników. Moje podejrzenia skupiły się na zupełnie innej osobie, zatem rozwiązanie było dla mnie zaskoczeniem. W ogóle końcówka książki ma mocne tempo i multum akcji tak zamotanej, że ciężko się domyślić rozwiązania.
Książka napisana jest lekkim stylem, z bardzo dostępnym słownictwem dotyczącym samolotów i ich działania. Nie czułam się zagubiona, lecz tak jak pisałam na początku, wolałam, gdy akcja skupiała się na naziemnych przygodach bohaterów. A tych nie brakowało. W powieści dzieje się całkiem sporo, nie ma zbędnych opisów, wątki się przeplatają, tworząc ciekawą opowieść o bohaterstwie, zdradzie, przyjaźni i miłości.
"Turkusowe szale" to bardzo udana powieść wojenno-sensacyjna, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. 

Polacy nie gęsi...
Pod hasłem
Grunt to okładka
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Czytam opasłe tomiska

sobota, 14 marca 2015

"Zarażeni" - Sarah Langan

"To wyszło spomiędzy drzew. Mężczyzna. Bardzo wysoki. Miał co najmniej dwa metry wzrostu. Wyjąwszy rozpiętą szpitalną koszulę, był nagi. Starała się nie patrzeć na owłosienie u dołu, ale kątem oka dostrzegła linię szwów biegnącą poprzez brzuch. Niektóre się rozerwały i widziała różowe rany; nie krwawiły, tak jak sztuczne filmowe rany z farby i wosku. Kiedy się zbliżał, obwisła skóra przesuwała się w górę i w dół po żebrach. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, ale potem zrozumiała. Skóra podskakiwała, bo on biegł prosto w jej stronę!"
Tytuł oryginału: The missing.
Wydawnictwo: Amber
    Rok wyd:2010
Stron:300
Kraj:Stany Zjednoczone
 Miasteczko Corpus Christi, położone w środkowym Maine słynie z tego, że tutaj każdy ma jakieś zajęcie. Zamieszkane przez lekarzy, nauczycieli, naukowców i bankierów, słynie z najlepiej wyposażonego szpitala, świetnej szkoły i samowystarczalności mieszkańców. Panuje tu spokój i wręcz sielankowy nastrój, każdy robi swoje a dzieci nie muszą się niczego bać. Zdarzają się oczywiście nieporozumienia, drobne wyskoki nieletnich czy tragedie rodzinne. Ot, zwykłe miasteczko, które ustrzegło się kryzysu bezrobocia. Jedynym mankamentem tej miejscowości jest sąsiedztwo z Bedford, w którym pewnej wiosny spaliła się papiernia. Zbyt duże stężenie wytworzonej siarki sprawiło, że katastrofa ekologiczna spustoszyła Bedford pociągając za sobą bogatego sąsiada. Teraz Bedford straszy wyschniętymi drzewami, pustymi domami, brakiem zwierzyny. I chociaż inspektorzy sanitarni stwierdzili, że nie ma już żadnego zagrożenia, ludzie unikają tamtejszych lasów. Do czasu szkolnej wycieczki.

Louis jest nauczycielką w tutejszej szkole. Nie jest zbyt zadowolona ze swojego życia, kiedyś chciała wyjechać, miała szansę studiować, lecz zrezygnowała, by być ze swoim chłopakiem . Teraz jej świat się zawalił. Chłopak ją rzucił dla jej przyjaciółki a ona właśnie się dowiedziała, że jest w ciąży. I choć nie ma ochoty na tę wycieczkę, która była zaplanowana już jakiś czas temu, wsiada razem z dziećmi do autokaru i wyrusza do Bedford. Ma tylko nadzieję, że największy rozrabiaka w klasie, James, nie wywinie jej jakiegoś numeru. Wycieczka nie jest udana. Nie ma tutaj nic do oglądania. Domy straszą pustką, lasy wymarciem i wszechobecną ciszą. W drodze powrotnej Lois stwierdza, że zgubiła jedno dziecko. James zniknął. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania niestety nie przynoszą efektów. Zamiast tego po kilku dniach zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ludzie chorują. Zwierzęta znikają. 

W krótkim czasie zaraza rozprzestrzenia się na coraz większą skalę. Zaczynają znikać kolejni ludzie. Szpital jest przepełniony. Niektórzy pacjenci umierają zaduszeni własną flegmą. Inni zaczynają przejawiać agresję. Miasteczko zostaje odizolowane przez władze, lecz zaraza już zdążyła wyciec na zewnątrz. Zło, które wykopał w lesie James, zbiera coraz większe żniwo, sprawia, że sąsiad atakuje sąsiada a syn zabija matkę. Nikt nie jest bezpieczny. A zdrowych jest coraz mniej.

Akcja książki dzieje się głównie w Corpus Christi. Autorka skupiła się na kilku postaciach opisując je dokładnie, natomiast cała reszta pozostaje w tle. Rodzina, która gra tu główne skrzypce to Meg, Fenstad i ich córka Maddie. On jest psychiatrą w tutejszym szpitalu, ona czasami coś pisuje do czasopisma. Córka ma osiemnaście lat i jest zakochana w meksykańskim chłopaku. Poznajemy również kilka pacjentek Fenstada, byłego chłopaka Lois i jej byłą przyjaciółkę oraz rodzinę zaginionego Jamesa. Mamy możliwość wejść do ich domów, pokisić się w ich sosie, poznać ich sekrety. Kiedy wybucha zaraza każda z tych postaci ma swoją rolę do odegrania, lecz my przebywamy głównie z Meg i Fenstadem.
Atmosfera powieści jest gęsta, mroczna a od połowy dość makabryczna. Autorka nie szczędzi na opisach kanibalizmu, morderstw pomiędzy członkami rodzin. W zarażonych ludziach rodzą się najgorsze instynkty, kieruje nimi głód krwi, przemieniają się w coś, co przypomina zombie, lecz nimi nie jest. Śpią w dzień ale się nie chowają. Ich rany się błyskawicznie goją. Mają wspólną jaźń. Żywią się mięsem i krwią. Zarażają przez ugryzienie ale to wirus zawarty w ich krwi wybiera nosicieli. Ten wirus jest istotą myślącą.
W książce autorka skupiła się głównie na relacjach międzyludzkich, bo to one są tutaj najważniejsze. Mam wrażenie, że poprzez zarazę chciała obnażyć  zakłamanie, zawiść, nienawiść, które drążą ludzi sobie najbliższych. Połączenie horroru z obyczajówką dało średni efekt. Podobał mi się styl autorki, jej sposób kreowania bohaterów a nawet drastyczność opisów. Mam zastrzeżenia co do akcji, która jest bardzo nierówna i do zakończenia, w którym zabrakło mocniejszego akcentu. Sam pomysł fajny, wykonanie bez zarzutu, brakuje trochę głębi, rozwinięcia i odpowiedzi na najważniejsze dla mnie pytanie.
Całościowo odebrałam książkę dosyć pozytywnie. Nie jest to typowy horror, chociaż mnóstwo tu krwi, flaków i innych obrzydliwości. Klimat powieści jest dobrze stworzony, małe miasteczko, zaściankowość, ludzkie ciemne sekrety, narastające napięcie i wreszcie ciągły koszmar. Nie zapadnie mi na dłużej w pamięci, czytało się jednak dobrze.

Książka do wygrania w konkursie "Zielono mi"

 

Napisane dla
Zapraszam

piątek, 13 marca 2015

Wyniki konkursu "Zimowy mix książkowy".

Konkurs dobiegł końca. Szkoda, że tak mało osób się zgłosiło, bo chętnie rozdałabym więcej książek:) Niestety tak się nie stało, ale myślę, że dziewczyny, które się zgłosiły, będą zadowolone.
Na pierwszym miejscu znalazły się dwie osoby Kolorowa Kratka i Always SadLess , które przeczytały po pięć książek. Na drugim miejscu znalazła się Wiki z trzema książkami a na miejscu trzecim Doomisia♥ z jedną książką. Tak więc pozbędę się czterech książek. A oto co sobie uczestniczki wybrały:
3. Wiki
 4. Doomisia♥


Dziękuję za miła zabawę i zapraszam do konkursu Zielono mi.

poniedziałek, 9 marca 2015

"Droga 66" - Becky Masterman

" Tata miał rację. Gerald poczuł się o wiele lepiej, kiedy przyniósł do szkoły cegłę. Na boisku bez ostrzeżenia walnął tego łobuza w ucho ostrą krawędzią. Chłopak upadł, a Gerald rzucił się na niego i tłukł go cegłą po twarzy raz za razem, masakrując kości i tkanki, dopóki ktoś go nie odciągnął. Wtedy dowiedział się, jak przyjemnie jest łamać kości."
Tytuł oryginału: Rage Against the Dying.
Wydawnictwo: Amber
    Rok wyd:2014
 Cykl: Brigid Quinn  (tom 1)
Stron:351
Kraj: Stany Zjednoczone
Brigid Quinn to bohaterka dość nietypowa, jak na kryminał. Ma prawie sześćdziesiątkę, uszkodzony kręgosłup i jedyne czego chce, to żyć spokojnie ze swoim ukochanym mężem. W wolnym czasie zbiera kamienie do skalniaka, spaceruje z dwoma mopsami i próbuje stać się dobrą żoną. Jej przeszłość, której nie zna dokładnie nawet mąż, jest naszpikowana brutalnością i zbrodnią. Jako była agentka FBI miała do czynienia z wieloma seryjnymi mordercami, lecz to morderca z Drogi 66 ją pokonał. Facet zabijał tylko (aż) raz w roku, w okresie letnim, jedną młodą kobietę, po czym zwłoki porzucał gdzieś na pustyni. Brigid, zastawiając na niego sieci, straciła swoją agentkę, Jessicę, której zwłok nigdy nie odnaleziono. Ta sprawa ją złamała. 
Minęło już siedem lat od zniknięcia Jessici, pięć, od kiedy jest na emeryturze, dwa, od kiedy wyszła za mąż i wiedzie spokojne życie. Lecz przeszłość powraca w postaci Lyncha, złapanego ze zmumifikowanymi zwłokami kobiety. Lynch przyznaje się do zabójstw przy Drodze 66, zna prawie wszystkie szczegóły i potrafi wskazać miejsce ukrycia zwłok Jessici. Lecz agentka Coleman uważa, że to nie Lynch jest ich mordercą. Wkrótce jej zdanie podziela również Brigid. Cala reszta pławi się w sukcesie.
Ktoś usilnie stara się przeszkodzić dwóm kobietom w dojściu prawdy. Na Brigid napada pewien mężczyzna, który uwielbia łamać kości starszym kobietom a w krótkim czasie po tym, Coleman znika bez śladu. Dotychczasowe życie byłej agentki staje na głowie, jej jedynym celem staje się odnalezienie Laury Coleman, ujście z życiem przed polującym na nią mordercy, uniknięcie więzienia i uratowanie małżeństwa.

Książka napisana jest w pierwszej osobie z pozycji Brigid, dzięki czemu możemy poznać jej tok myślenia i uczucia nią targające. Pomimo niemłodego już wieku, Brigid nie jest niedołężną staruszką, lecz kobietą pełną energii i pasji. W swojej opowieści nie szczędzi na autoironii, nie lukruje swojego wizerunku, pokazuje, że życie w kłamstwie zawsze ma swoje konsekwencje. Brigid nie da się nie lubić, podobnie jak jej przyjaciela z przeszłości, psychologa Siga, męża Carla oraz budzącego współczucie ojca Jessici, Zacha. A także zastępcy szeryfa Maxa. Panów jest tu jednak mniej, główne role rozpisane są dla kobiet. Mężczyźni występują tutaj przeważnie jako zboczeńcy:)

Powieść zaczyna się dosyć mocno, napadem na Brigid, później powoli poznajemy przeszłość i teraźniejszość, na koniec jest wielkie bum, jednak bez "wow".  Troszkę mi zabrakło w książce napięcia. Czytałam z dużym zaciekawieniem, nie nużyła mnie, jednak nie odczuwałam parcia na czytanie non stop. Ciekawa historia, dobrze napisana, bohaterka pierwsza klasa. A jednak czegoś brakuje. Dobrze skonstruowany thriller, nie pozbawiony drastycznych opisów, z wartką akcją, bez zbędnych wulgaryzmów. Dobry, lecz nie rewelacyjny.

Grunt to okładka
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Czytam opasłe tomiska 

niedziela, 8 marca 2015

Dla nas, dziewczynki:)


A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza...
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.
Początek i koniec...

J. Tuwim

Poznasz głębiny morza, ale nie poznasz serca kobiety.  

Kobiety osiągają wszystko, bo opanowują tych, którzy panują nad wszystkim.

Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej.

 Wszystko

Oddać ci wszystko: każdy sen i drgnienie,
Każdy nerw ciała, każdy ruch i krok!
Przeszłość - to tylko o tobie wspomnienie,
Przyszłość - to tylko twój najświętszy wzrok!

Oddać ci wszystko, każde pulsu tętno
I grosz ostatni, i ostatek sił,
Trwonić dla ciebie swą młodość namiętną
Znaczyć ci drogę - krwią serdeczną z żył!

Zaprzeć się! Bluźnić! Z Judaszem paktować!
Żwir na twej drodze w miękki piasek gryźć!
Natchnioną wiarą zakrzyczeć: "Ach prowadź!"
Gdy mi na własną zgubę każesz iść!

A potem - oddać ci ostatnie tchnienie
Skonać spokojnie, wiernie u twych nóg
I wstecz spojrzawszy wierzyć niewzruszenie,
Że tak - za Ciebiem tylko umrzeć mógł.

J.Tuwim
 

Wszystkiego najlepszego kobiety małe i duże:) Oby dzisiaj panowie sprostali naszym skromnym wymaganiom:)   


Dobre wino i ładna kobieta to dwie miłe trucizny. 

Kobieta:

 Kiedy ma 5 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę.

Kiedy ma 10 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka

Kiedy ma 15 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę przyrodnią Kopciuszka "Mamo, przecież tak nie mogę pójść do szkoły!"

Kiedy ma 20 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka". Ale wychodzi z domu.

Kiedy ma 30 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale uważa że teraz nie ma czasu, żeby się o to troszczyć i mimo wszystko wychodzi z domu.

Kiedy ma 40 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale mówi, że jest przynajmniej czysta i mimo wszystko wychodzi z domu.

Kiedy ma 50 lat:
Ogląda się w lustrze i mówi: "Jestem sobą" i idzie wszędzie.

Kiedy ma 60 lat:
Patrzy na siebie i wspomina wszystkich ludzi, którzy już nie mogą na siebie spoglądać w lustrze. Wychodzi z domu i zdobywa świat.

Kiedy ma 70 lat:
Patrzy na siebie i widzi mądrość, radość i umiejętności. Wychodzi z domu i cieszy się życiem.

Kiedy ma 80 lat:
Nie troszczy się o patrzenie w lustro. Po prostu zakłada liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość i przyjemność ze świata.
 

sobota, 7 marca 2015

"Ptaszydło" - Max Bentow

"Otworzył skórzana torbę i wyjął włosy. Podniecenie  przeszyło go już przy pierwszym dotyku. Przycisnął je do twarzy i do szyi. W końcu rozpiął spodnie i położył je sobie na podbrzuszu.
Oddychał szybko. Chciał to zrobić. wtedy jednak się otrząsnął. "Jeszcze nie - pomyślał - muszę się powstrzymać.""
Tytuł oryginału: Der Federmann.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
    Rok wyd:2013
 Cykl: Nils Trojan (tom 1)
Stron:334
Kraj: Niemcy
Nils Trojan to dość nietypowa postać jak na policjanta. Wrażliwy facet, którego dręczą koszmarne sny a w ciągu dnia ma napady lęków. Rozwodnik, ojciec nastoletniej córki, z którą utrzymuje dość dobre stosunki. Wie, że ze swoich lęków nie może się zwierzyć żadnemu z kolegów. Pomocą okazuje się pani psycholog Jana Michels, do której Nils regularnie uczęszcza i która jest obiektem jego sekretnych marzeń. Zdawać by się mogło, że nie jest dobrym materiałem na gliniarza zajmującego się morderstwami, jednak to tylko złudzenie. Nils potrafi być twardy, potrafi przeprowadzać brutalne przesłuchania, potrafi złapać trop i nie popuścić aż do skutku.

Berlinem wstrząsa seria makabrycznych zbrodni. Morderca wyłupia ofiarom oczy, wyrywa włosy a w rozprutym brzuchu zostawia martwego ptaka. Ofiarami są młode kobiety, blondynki, nie koniecznie mieszkające samotnie. Morderstwo poprzedzone jest prezentem w postaci martwego ptaka, który to prezent już sam w sobie jest dla kobiet przerażający. Sprawę ma poprowadzić Trojan. I chociaż sam jest rozbity psychicznie, Nils musi sobie poradzić z tą sprawą. Wkrótce sam znajduje się na celowniku mordercy a jego myślami włada strach o najbliższe jego sercu kobiety.

Polubiłam Trojana. Jak na policjanta w tego typu książkach jest to postać zdecydowanie inna. Nie włóczy się od baru do baru, nie pozostawia za sobą wianuszka załamanych kobiet, nie jest fanatykiem muzycznym czy sportowym. Zwykły facet. I fajnie. Fabuła sama w sobie nie jest jakaś rewelacyjna, ot następny zboczeniec, który urzeczywistnia swoje marzenia. Trzeba jednak przyznać, że mordy są okrutne a opisy scen zbrodni dosadne. Postać zabójcy jest dosyć mglista, trochę za mało jak na mój gust rozbudowane są rozdziały, w których mamy możliwość poznać jego psychikę. Książka w pewnym momencie dość mocno trzyma w napięciu, chociaż czegoś mi w niej zabrakło. Autor ma dobry styl, czyta się przyjemnie, jednak chyba nie potrafi jeszcze władać emocjami czytelnika. Nie czułam strachu ofiar. Czytałam beznamiętnie, z zaciekawieniem, lecz bez większych emocji. Końcówka książki pokazuje jednak, że autor potrafi porwać. Dlaczego więc jest tak nierówno? Nie wiem ale mam nadzieję, że w następnej części będę odczuwała emocje od początku do końca. Bo po następną część przygód Trojana sięgnę dla samego Trojana:)

W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne

środa, 4 marca 2015

"Zamknij oczy" - Sophie McKenzie

"Bezszelestnie przechodzę przez kuchnię, nie zapalając światła, i przemykam się do toalety. Ręce mi drżą, biorę głęboki oddech i wybieram numer Lucy O'Donell. Niedostępny. Nawet nie mogę zostawić wiadomości. Odczekuję kilka minut i próbuje jeszcze raz, na wszelki wypadek. Nadal nic. No właśnie. To przecież dowód, którego potrzebowałam, potwierdzenie, że ta kobieta to oszustka. Wariatka. Oszołomka."
Tytuł oryginału: Close my eyes.
Wydawnictwo: Sonia Draga
    Rok wyd:2014
Stron:427
Kraj:Wielka Brytania
"Zamknij oczy" to jedna z tych książek. które czytają się same, a biedny czytelnik nie jest w stanie jej odłożyć, póki nie skończy.
Geniver i Art to niemłode już małżeństwo, które stara się od wielu lat o dziecko. Ich starania jak dotychczas nie przyniosły efektu, pozostała im ostatnia próba in vitro. Lecz Geniver nie jest pewna czy chce się jej poddać.  Chociaż minęło już osiem lat od tragedii, jaką były narodziny ich martwej córki Beth, Geniver nie może się z niej otrząsnąć. Wciąż śni o swojej córce. Art natomiast pragnie ruszyć do przodu, stworzyć pełną rodzinę. Zajęty pracą, pomimo ogromnej miłości jaką darzy żonę, nie zauważa jej niechęci do dalszych starań.
Pewnego dnia na progu ich domu staje kobieta i oświadcza Geniver, że jej córka Beth żyje, że została zabrana zaraz po porodzie, że lekarz, któremu ufała, zabrał jej dziecko, i to za zgodą jej męża. Geniver przeżywa szok, nie wierzy kobiecie, jednak gdzieś w głębi serca rodzi się nadzieja. Czy to możliwe, żeby jej córka żyła?  Wprawdzie nie widziała zwłok swego dziecka, lecz przecież jej mąż je widział.
Geniver targają sprzeczne emocje. Zaczyna węszyć a to, co odkrywa, wcale jej się nie podoba. Najgorsze jest to, że nikt jej nie wierzy, mąż i najbliższa przyjaciółka podejrzewają załamanie nerwowe. Geniver zaczyna tracić zaufanie praktycznie do każdego, sama już nie wie, czy nie popada w obłęd. Komu może zaufać? Czy jej córka faktycznie nie umarła?

Intryga w książce jest nieźle poplątana. Czytałam i gubiłam się w domysłach. Pod koniec wprawdzie udało mi się zgadnąć, kto był winny, jednak zupełnie nie domyślałam się motywu. A zakończenie to po prostu mistrzostwo świata.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Nie miałam żadnego problemu, żeby utożsamić się z Geniver. Kobieta sukcesu, autorka czterech książek, której kariera załamała się po śmierci dziecka. Kochająca żona odnoszącego wielkie sukcesy męża. Kobieta, zaciskająca zęby, by spotkać się z najlepszą przyjaciółką, która urodziła zdrowe dziecko krótko przed jej nieszczęściem. Matka, którą nikt nie nazwie matką, choć wciąż się nią czuje. Osoba. która mimo ogromnych starań, wciąż nie może w pełni cieszyć się życiem. Ktoś, kogo świat nagle zostaje wywrócony do góry nogami, a obca osoba staje się dla niej oparciem. Lecz czy na pewno?

Bardzo podobała mi się ta powieść. Świetnie skonstruowany thriller psychologiczny, od którego ciężko się oderwać. Atmosfera wszędobylskiego braku zaufania, podejrzliwości wobec praktycznie każdego bohatera, pełna zmieniających się emocji. Lekki styl autorki i brak sztuczności, oraz pełnowymiarowi bohaterowie sprawiają, że dość mocno naciągana fabuła staje się bardzo realistyczna. Przełknęłam bez żadnego problemu wszystkie wytłumaczenia, chociaż już na zimno widzę, że niektóre elementy spisku są mało prawdopodobne. A może jestem naiwna? Może się mylę? W końcu człowiek to pomysłowe i podstępne stworzenie:)
Polecam każdemu, kto ma ochotę zobaczyć, jak zrozpaczona, zdołowana kobieta potrafi się przemienić w kobietę idącą po trupach, wiedziona nadzieją na odzyskanie dziecka. No i ta końcówka. Warto.


Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Czytam opasłe tomiska
Klucznik

poniedziałek, 2 marca 2015

"Potomek" - Graham Masterton

"Schowałem pistolet do kabury i wyciągnąłem z zestawu bicz ze srebrnego drutu. Nakazałem Jill, żeby się cofnęła pod drzwi, i strzeliłem z bicza w taki sposób, że srebrny drut okręcił się wokół klatki piersiowej mężczyzny, pętając jego ramiona. Następnie mocno pociągnąłem i mężczyzna upadł na dywan.Bezskutecznie zmagając się z drutem, który wpijał mu się w ciało, głośno przeklinał."
Tytuł oryginału: Descendant.
Wydawnictwo:Replika
    Rok wyd:2014
Stron:326
Kraj:Wielka Brytania
Opisałam również: "Sekta" , "Niewinna krew", "Dom kości"

Nie przepadam za książkami o wampirach. Wyjątkiem jest "Wywiad z wampirem", który to kiedyś połknęłam prawie, że w całości:) Do "Potomka" podchodziłam z dużym przymrużeniem oka i z pewną dozą nieufności. Jednakże kiedyś postanowiłam przeczytać wszystkie książki Mastertona a ta należała do niewielu już nieprzeczytanych. Jak zapewne się już domyśliliście, książka traktuje o wampirach. Jednak, i tu się mile zdziwiłam, autor przedstawia wampiry w zupełnie innym świetle.
Wampiry Mastertona nie mieszkają w trumnach, nie chowają się przed światłem i nie mają wystających kłów. Dzielą się na strzygi martwe i żywe. Martwe strzygi wyglądem nie różnią się od zwykłego człowieka, są może bardziej idealne, pociągające i eleganckie. Mogą, podając swoją krew, zainfekować innych ludzi i przemienić je w strzygi żywe, które są śmiertelne, dopóki pod koniec przemiany nie napiją się krwi swego stwórcy. Wtedy również stają się nieśmiertelne.Żywe wampiry rozpruwają ludziom klatkę piersiową, wyciągają serce i wypijają ich krew.

Akcja książki rozpoczyna się w 1944 roku w Antwerpii, gdzie coraz częściej znajdowani są porozrywani członkowie belgijskiego ruchu oporu. W dopiero co wyzwolonym mieście ogarniętym chaosem, amerykańska armia nie może sobie poradzić z niewytłumaczalnymi mordami. W końcu ktoś kojarzy wydarzenia i wpada na pomysł wcielenia do wojska przeciętnego amerykańskiego młodego człowieka, Jamesa Falcona, który to okazuje się najlepszym specjalistą od zwalczania strzyg. Wcielony do wojska jako kapitan kontrwywiadu, James wraz z kapralem Litlle i jego psem tropiącym Frankiem, rozprawiają się z grasującymi w Antwerpii wampirami. Ucieka im jednak martwy wampir Dorin Duca.
Jest rok 1957. James żyje spokojnie wraz z żoną, kiedy do jego drzwi pukają agenci M16. Jego wiedza i umiejętności potrzebne są w Londynie, gdzie doszło już do dziesiątek ofiar. Jak tym razem poradzi sobie James?

Historię poznajemy dzięki Jamesowi, który opowiada nam swoje potyczki ze strzygami pięćdziesiąt lat po wydarzeniach w Anwerpii. Muszę przyznać, że jego opowieść naładowana jest krwawymi szczegółami, które nie każdemu mogą przypaść do gustu. Pełno tu krwi, rozprutych flaków i innych niezbyt przyjemnych detali. Książkę czyta się bardzo szybko, dzięki lekkiemu stylowi autora oraz krótkim rozdziałom. No i galopującej akcji, gdyż tutaj praktycznie cały czas coś się dzieje. Zakończenie mnie zaskoczyło, za co duży plus. Jak również plus za wykreowane stwory. W takie wampiry byłabym skłonna nawet uwierzyć:)
Główny bohater to połączenie księdza z żołnierzem, człowieka spokojnego i jednocześnie pełnego energii, sentymentalnego, lecz potrafiącego zadawać okrutne tortury. Przez większość książki czułam sympatię do bohatera, chociaż zdarzały się momenty, kiedy mnie brzydził. Ale to dobrze. Oznacza, że autor wykreował postać z krwi i kości, która wzbudza różne emocje.Książka mile mnie zaskoczyła, choć początkowe strony mnie nie zachęcały. Obawiałam się typowej historii o wampirach, a te, jak już pisałam, wcale mnie nie pociągają i bardziej śmieszą, niż straszą. Czy książka mnie przyprawiła o dreszcze? Nie, chociaż był jeden moment w parku, kiedy się otrząsnęłam. Mimo braku dreszczy książkę czytałam z zainteresowaniem i napięciem, więc chyba warto po nią sięgnąć:)

Książka wydana w 2006 roku pod tytułem "Pogromca wampirów" przez wydawnictwo Rebis.
Z literą w tle
Czytam fantastykę
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Klucznik